niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 16


     Opuszczali szpital z przygniatającym poczuciem smutku i beznadziejności. Nosami prawie ryli chodnik. Uzdrowiciel stwierdził, że nikt nie zna sposobu na to, aby dusza Cho Chang wróciła do ciała.
- Biedna Cho – powiedział Ron.
- Musi być jakiś sposób – zauważyła Hermiona.
- Niby co chcesz zrobić? – zdziwił się Weasley. – Uzdrowicielką przecież nie jesteś, a nawet oni guzik mogą.
- Zobaczcie – wyjaśniła Granger. – To się z nią stało w czasie bitwy. Czyli to tamte elfy jej to zrobiły. Przecież ona pierwsza ich zobaczyła…
- Niby kiedy mieliby to zrobić? – zdziwił się Harry. – Przecież zaraz się na nich rzuciliśmy!
       Hermiona pokręciła głową.
- Być może wystarczyło jedynie rzucić na nią zaklęcie – zauważyła. – Jestem pewna, że jak trochę poczytam, to się jeszcze czegoś dowiem.

I rzeczywiście, następnego dnia Hermiona przesiedziała całe popołudnie w bibliotece wraz z Lukrecją de Volaille, a potem spotkała się z Harrym i Ronem w pokoju wspólnym.
- Dowiedziałaś się czegoś? – zapytał ją Potter bez przekonania.
          Granger nie patrzyła im prosto w oczy, ale słabo pokiwała głową.
- Być może jest pewna nadzieja – oznajmiła. – Znalazłyśmy z profesor de Volaille księgę opowiadającą o świecie, z którego przybył Dagoth Dreyfus. Okazuje się, że magia u nich różni się od naszej.
- I co to ma za związek z Cho? – zapytał Harry.
- Czarodzieje w tamtym świecie mieli zwyczaj porywać dusze przeciwników, aby później wykorzystywać je do tworzenia magicznych przedmiotów. Co prawda księga ta podaje, że chwytali taką duszę po zabiciu ofiary, a Cho jednak jeszcze żyje. Z drugiej strony, natrafiłam na wzmiankę, że jeden z tamtejszych czarnoksiężników umiał zmienić człowieka w inferiusa jeszcze za życia, więc wszystko jest możliwe.
- Chcesz powiedzieć, że te uszate mendregi zabrały duszę Cho do swojego świata? – Ron wybałuszył oczy z niedowierzaniem. – Jak to możliwe, skoro ich wytłukliśmy!
- No, nie do końca – powiedziała Hermiona. – Parę dni temu Hagrid znalazł w Zakazanym Lesie mały skrawek wypalonej ziemi, wokół którego stało kilka stopionych czerwonych świec. Wygląda na to, że niedobitki napastników otworzyły tam mały portal, przez który uciekły.
- Aha – skonstatował Harry. – I w jaki sposób odzyskamy Cho?
- Musimy udać się tam za nimi i odebrać ten przedmiot, w którym zaklęta jest jej dusza. Potem można będzie przeprowadzić odpowiednią ceremonię, żeby wróciła z powrotem do ciała.
- Jesteś szalona! – zawołał Weasley w pierwszym odruchu. – Z tego, co mówisz, mamy iść nie wiadomo gdzie, żeby przynieść nie wiadomo co i wykorzystać to nie wiadomo jak.
- Pamiętaj, Ron – zwrócił mu uwagę Potter. – Jesteśmy z Hogwartu. Nikogo nie zostawiamy.

           
        Następnego dnia rano Draco Malfoy dostał wiadomość, że jest zwolniony z lekcji i ma przyjść do gabinetu dyrektora. W gabinecie nie było Dumbledore’a, była za to Kasandra Swiftsure. Draco nie bardzo wiedział, jak się do niej odnosić. Widział w niej przeciwniczkę, ale wolał nie przeciwstawiać się jej zbyt obcesowo, bo jeszcze ludzie pomyślą, że cały czas pozostaje „starym” Malfoyem, a ostatnio ciężko pracował na to, aby tego uniknąć.
- Hejka, Swiftsure – zaryzykował. – Czy ciebie też wezwali do tego gabinetu?
         Kasandra tylko wzruszyła ramionami, nie odpowiadając. Znowu, bucefał jeden, jej dokucza, znaczy swój teren. Co to by było, gdyby teraz wszedł Harry?
        Jakoż rzeczywiście, po chwili otworzyły się drzwi, wpuszczając Pottera, Weasleya i Hermionę. Potter lekko się zdziwił, widząc w jednym pomieszczeniu i Swiftsure, i Dracona, ale nic nie powiedział.
- Co jest grane? – zapytał Malfoy.
- Chyba Dumbledore przychylił się do naszej prośby w sprawie Cho – odparła Hermiona. – Wyruszamy na ratunek.
           Dyrektor, wraz z profesor de Volaille, przybył już chwilę później.
- Moi drodzy – zagaił. – Doszły mnie wieści o złym losie Cho Chang. Mało tego, po waszej interwencji zapytałem jeszcze raz uzdrowicieli. Twierdzą, że jest coraz słabsza. Jeżeli jej dusza nie wróci, to wkrótce także i ciało zostanie stracone… Wiem, że próba jej uratowania jest bardzo ryzykowna, ale musimy ją podjąć. Niezależnie od tego, co mówią pewne osoby, dla których Cho Chang równie dobrze mogłaby już być martwa... ale to jest podejście godne sług Czarnego Pana. Wracając do tematu - kierownictwo nad akcją obejmie profesor de Volaille.
           Lukrecja spojrzała na zgromadzonych uczniów.
- Będzie was czworo – zapowiedziała. – Po jednym z każdego domu, a wszyscy z Klimpfjallu. Potter – Hufflepuff, Malfoy – Ravenclaw, Swiftsure – Gryffindor…
- Ale przecież ja nie jestem ze Slytherinu! – zaprotestowała Hermiona.
           Opiekunka Szóstego Domu nieco się zmieszała.
- No dobra, nieważne… – powiedziała po zastanowieniu. – W każdym razie czworo, a element ślizgoński jakoś tam reprezentuje pan Malfoy.
- A dlaczego nie ja? – zapytał Ron. – Chce pani, żebym ich tam puścił samych?
        Lukrecja de Volaille popatrzyła na niego na niego uważnie.
- Pan ma obowiązki na miejscu, panie Weasley. Kiedy oboje prefekci wyruszą na wyprawę, ktoś musi ich zastępować, a pan akurat się do tego nadaje.
       Ron niechętnie przyznał nauczycielce rację, zwłaszcza, że obiecała mu zwolnienie z wszystkich lekcji na rzecz patrolowania na miotle myśliwskiej.
Harry’emu zaś Lukrecja wręczyła kompas w cedrowej obudowie. Jego strzałka była wysadzana drobnymi czerwonymi kryształkami.
- Będzie wam pomocą w podróży – zapowiedziała. – W szpitalu zaczerpnęłam parę kropel krwi Cho do kryształów, które kazałam osadzić w igle. Dzięki temu będzie on wam wskazywał nie tyle północ, co kierunek, w którym znajduje się dusza Cho.
- A skąd będziemy wiedzieć, że to jej dusza? – zapytała Kasandra. – I jak ją zabierzemy z powrotem?
- Najprawdopodobniej dusza Cho jest przechowywana albo w specjalnym krysztale, albo w magicznym przedmiocie – wyjaśniła de Volaille. – Może to być równie dobrze pierścień albo naszyjnik, jak na przykład miecz. Jeśli już do niego dotrzecie, będziecie wiedzieć.
- Czyli nadal macie iść nie wiadomo gdzie i przynieść nie wiadomo co – parsknął Ron.

      Drużyna została zwolniona z lekcji, aby się przygotować. Sprawa zaopatrzenia była jedną z zasadniczych. Z jednej strony, nie wiadomo, na jakie warunki trafią na miejscu, a z drugiej, nie mogą dźwigać zbyt wiele rzeczy.
- Gdyby tak mieć miotłę towarową – rzekł Harry. – Ty sobie idziesz, albo nawet lecisz na zwykłej miotle, a ona leci za tobą z całym bagażem.
- Czytałem gdzieś o kufrze, który sam chodził za właścicielem i jeszcze go bronił – powiedział Malfoy. – Tylko skąd taki wziąć?
- Chyba za dużo czytasz – odparł Ron.
- Cóż, dla mnie jest zaskoczeniem, że Draco w ogóle czyta – rzekła Hermiona.
            Sam Draco był tym zdziwiony w nie mniejszym stopniu. W ostatnich dniach, kiedy nie miał co robić, zaraz szedł do biblioteki.
- W każdym razie jakieś miotły powinniśmy wziąć – zauważyła Kasandra.
- Tylko nie ruszajcie mojej myśliwskiej! – sprzeciwił się Weasley.
        Z tym nie było problemu. Hagrid przyniósł parę z zapasowych mioteł z magazynu, Swiftsure zaopatrzyła się we własną. Wszyscy uczestnicy wyprawy przygotowali różdżki, a pani Pomfrey wydała im na rozkaz Dumbledore’a eliksiry lecznicze na nagły wypadek. Zabrali też żywność i wodę. Zamiast hogwarckich mundurków założyli normalne szaty w niewyróżniających się kolorach. Wiele więcej nie mogli zabrać, bo szybkość była rzeczą kluczową.

       Wreszcie nastał wieczór. Ekipa, wyposażona na wyprawę, zebrała się przed wejściem do gabinetu dyrektora. Był z nimi także Ron.
- Trzymajcie się – uścisnął Hermionę i Harry’ego. – A ty, Malfoy, nie próbuj żadnych sztuczek!
         I poszedł na nogach swych w siną dal, podczas gdy Potter i reszta weszli do gabinetu. Tam czekali już Dumbledore, Lukrecja de Volaille i Alastor Moody. Otwarcie portalu do innego świata nie było prostą sprawą, więc cała siódemka – nauczyciele i uczniowie – wzięła się do tkania zaklęć.
      Po godzinie Harry był już zmęczony i dość otępiały monotonią rytuału. Rzucał zaklęcia zgodnie ze wskazaniami profesor de Volaille, jak automat, i myślał, że ten kołowrót nigdy się nie skończy.
Wtem pośrodku pomieszczenia powietrze zaczęło falować, jakby rozgrzane nad ogniskiem. Falowało coraz bardziej i bardziej. W pewnym momencie Harry odniósł wrażenie, że na twarzy Moody’ego, stojącego po przeciwnej stronie, zaczyna migać brunatne niebo i piaszczyste pustkowie. Obraz ten stawał się coraz bardziej widoczny, w pewnym momencie Potter miał pewność, że purpurowe chmury się przesuwają.
- To już – powiedziała Lukrecja de Volaille. – Idźcie, i niech duch Szóstego Domu będzie z wami.
        Harry pierwszy zbliżył się do portalu, za nim Hermiona, Kasandra i Draco. Im bliżej, tym wyraźniej słyszał cichy szum, a może buczenie, dobiegające ze styku dwóch światów. Wszedł w taflę falującego powietrza… Po czym porwał go wir tak potężny, że Potter stracił przytomność.

9 komentarzy:

  1. Serdecznie zapraszam na Rozdział 010 „Jesteś głupią idiotką Weasley, wiesz?” na bloga: http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com

    p.s.
    też tak szybko dodajesz rozdziały że ledwo nadążam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko? Poprzedni był jakieś dwa tygodnie temu... :) Zresztą obiecuję, że następny też nie pojawi się szybciej niż za dwa.

      Usuń
  2. Ok, mam czas więc jestem i komentuję :)! Rozdział przeczytałam dosłownie w kilka minut.. taki króciutki jest.. Ciekawe co będzie dalej.. Harry stracił przytomność, a ten portal? Gdzie ich zabierze? Interesujące i wciągające, czekam na następny i dziękuję za komentarz u mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No no ekspdycja ratunkowa, proszę bardzo ;). Ciekawa jestem strasznie co też oni tam zastaną i czy znajdą duszę Cho, czekam na kolejny ;)
    [malfoy-issue]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawi mnie, jak to będzie z duszą Cho.. : ))

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybacz kochana, że znajduje dopiero teraz chwilę na przeczytanie, ale nadrobiłam wszystkie zaległości.
    Sporo się u Ciebie dzieje.
    Pomysł z tą wyprawą i fakt, że Draco do niej dołączył był fenomenalny.
    Ciekawe co ich tam spotka i w jakie niebezpieczeństwa się wpakuja.
    No i jeszcze sytuacja z Cho... nie jest do pozazdroszczenia.
    Jestem ciekawa jak rozwinie się to dalej.
    pozostaje czekać na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam zaszczyt zaprosić na nowy Rozdział 011 „ Brama snów” na bloga: http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com . pozdrawiam i życzę miłej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam ;) Właśnie powstał katalog opowiadań Potterowskich ! Serdecznie zapraszam do zgłaszania się.
    http://katalog-opowiadan-potterowskich.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisałaś kategoria : czasy Harrego Pottera, a czy nie lepiej by było "adaptacja 6 części" ? Proszę o odpowiedź pod zgłoszeniem.

    OdpowiedzUsuń