czwartek, 11 października 2012

Rozdział 1


Harry stał na peronie 9 i 3/4, oczekując przyjazdu Hogwart Expressu. Zastanawiał się, dlaczego właściwie na tablicach widniała liczba „9,75” zamiast „9 ¾”, ale nie potrafił znaleźć odpowiedzi. Może Ministerstwo znowu coś nowego wymodziło. Prawie wszyscy zgadzali się, że ostatnie wydarzenia oznaczają okres wielkich zmian w świecie czarodziejów. Ale jak to, tablice na dworcu też?
W pociągu szybko znalazł przedział, w którym siedzieli Ron i Hermiona. Dosiadł się do nich, wymienili się opowieściami o tym, jak spędzili wakacje. Dopiero wtedy Harry zorientował się, że oprócz nich trojga ktoś jeszcze siedzi w wagonie.
Była to czarnowłosa dziewczyna w ich wieku, o dość subtelnej urodzie. Miała lekko zadarty nos, równie lekko wydatne kości policzkowe i wąskie, lecz szerokie wargi. Z zaciekawieniem spoglądała na Harry’ego i jego przyjaciół, ale milczała. Potter zdał sobie, że zupełnie jej sobie nie kojarzy. Od czasu do czasu rzucała na niego spojrzenia spod długich rzęs, ale milczała dalej.
- Cześć – z inicjatywą wystąpił Ron. – Czy ty też jedziesz tym pociągiem?
- Ron, a to cię maznę – zwróciła mu uwagę Hermiona, po czym zwróciła się do nieznajomej. – Razem jedziemy do Hogwardu, więc poznajmy się.
- Ta, do Hogwardu – skrzywił się Weasley. – Przyganiał kocioł garnkowi.
- A skąd wiesz? – Granger spojrzała na niego z wyrzutem. – Skoro z peronu 9 i ¾ zrobili peron 9,75, to może i Hogwart przemianowali na Hogward?
- W „Proroku” nic nie pisało – Ron wzruszył ramionami. – Ale nie przerywajmy naszej nowej koleżance.
- Nazywam się Kasandra Swiftsure – wyznała czarnowłosa. – Przenieśli mnie do was z Durmstrangu, chyba na stałe.
Uśmiechnęła się tak uroczo, że Harry’emu zrobiło się takie „kch” w środku, a Ron przez dłuższą chwilę nie mógł wyjść z podziwu na widok jej zębów. Na brodę Merlina, nie dość, że nieskazitelnie białe i równe, to jeszcze wyglądały na prawdziwe! Takiego połączenia nie spotyka się codziennie…
Przez resztę podróży rozmawiali sporo, ale ze względu na obecność Kasandry, zarówno ona, jak i drużyna Harry’ego ograniczali się do pospolitych gadek o wszystkim i niczym, tak zwanego smolonego talku.
Wysiedli na stacji Hogsmeade, jak co roku, i powozami zaprzężonymi w testrale dojechali do Hogwartu, też jak co roku. Wtedy też Harry stracił z oczu Kasandrę, wmieszała się gdzieś w tłum. Za to do powozu dosiadł się Neville Longbottom.
Przed wejściem dostrzegli Hagrida, prowadzącego grupę onieśmielonych pierwszorocznych. Na ich widok leśnik odwrócił się i z poważnym wyrazem twarzy spojrzał na Pottera.
- Sporo się zmieniło… - powiedział.

3 komentarze:

  1. Hogward i 9,75 rządzą! Świetne, naprawdę świetne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybitna spostrzegawczość Harry'ego mnie powaliła. Siedzi w przedziale z przyjaciółmi, rozmawia i dopiero po jakimś czasie zauważa, że jest z nimi jeszcze jakaś nieznajoma dziewczyna...
    Pytanie Rona powaliło inteligencją. Nie, siedzi sobie w przedziale o tak, dla zabicia czasu. Wcale nie wybiera się do Hogwartu.
    [dodane, błędy], (odjęte)
    „Potter zdał sobie [sprawę], że zupełnie jej (sobie) nie kojarzy”
    „Od czasu do czasu rzucała na niego spojrzenia spod długich rzęs, ale milczała dalej” - spojrzenia to nie noże, by nimi rzucać. Nie może być po prostu „spoglądała”?
    „Ron, a to cię maznę” - nie rozumiem tego zdania... To ma być groźba? Piszesz, że zwróciła uwagę, ale... Jak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwróciła mu uwagę, żeby się nie popisywał, za pomocą dyskretnej groźby (chyba jakiś regionalizm mi wyszedł).

      Usuń